Pick up'em jade do Pin Oo Lwin-to dopiero jest lekcja folkloru! Towarzyszka podrozy wszytkich nas ustawia na bacznosc- krzykiem zalatwia, ze jedziemy na targ odebrac jej sprawunki. Nawet maly i chudy kierowca musi jej pomagac wciagac kosze mandarynek na dach. Kolo mnie siada dobrze przygotowana pani- wyciaga wielka plachte plastiku- na szczescie i dla mnie starcza- opatulamy sie jak mozna najlepiej. Ona juz tez nie chce moknac. Chwala jej za to, bo co chwile z nienacka o nasze plecy rozbija sie chlust wody
Pin Oo Lwin to mala miejscowosc, polecana, ze wzgledu na piekne ogrody. A dla mnie jedyne miejsce, do ktorego moglam uciec z festiwalowego szalenstwa w Mandalay- tutaj dojezdza transport bez problemu, a trzy dni non stop prysznica juz. I wystarczyly
Do ogrodu botanicznego ide na piechote-jak zmokniety szczur-mimo, ze jest 34stopnie, to ja dygoce, mam juz dosc tego oblewania!
Ogrod dobrze zadbany i ciekwy do zwiedzania (5usd). Do tego jestem gwiazda- na chwile przysiadlam na laweczce, a tu ustawila sie kolejka mlodziezy, bo chcieliby sobie ze mna zrobic zdjecia
Do hotelu wracam juz dorozka, chowajac sie, zeby jak najpozniej mnie zauwazono i oblewano tylko kierowce- to jest moj sposob na ucieczke pred woda, choc nie zawsze skuteczny
Jest jeszcze dosc wczesnie, wiec motoraxi jade jeszcze nad piekny wodospad Anisakan (5tys)
Chowam sie przed swiatem hotelu az do zapadniecia zmroku, wtedy juz nikt nie wylewa wiader wody!
Z lekkim bolem gardla koncze Water Festival, najdziwniejsze przezycie tego wyjazdu!
Pick up Mandalay-Pin Oo Lwin 2tys
Hotel 12usd
Jedzenie, ceny podobne do Mandalay