Od czwartej rano czekam na autobus do Kalaw- ze mna czeka ponad dwumetrowy Holender i to dzieki niemu dostajemy w autobusie specjalne miejsce, w pierwszym rzedzie, z miejscem na wyciagniecie nog-do czasu az dosiadzie sie wiecej osob i beda sidzieli na skladanych krzeselkach plastikowych, albo po prostu stali. Rozpisuje sie o tym autobusie, bo to taki bardzo stereotypowy, z bagazami i ludzmi na dachu. I tak-zepsul sie po drodze dwa razy, ale kierowca byl dobrze przygotowany, wyciagnal caly zestaw narzedzi i wnet wszytko naprawil. Do tej pory autobusy byly ekstremalnie luksusowe, wiec ciesze sie, ze wreszcie mam okazje pojechac czyms mniej turystycznym, mimo, ze gdy dobijamy do celu juz nie wiem, jak sie przekrecic, zeby pupa nie bolala
Kalaw zapowiada sie swietnie-jestesmy na wyzynie, w innym stanie, gdzie duzo jest wplywow hinduskich-ku mojej uciesze rowniez w kuchni!
Niestety mam tylko jeden wieczor, by nacieszyc sie tym miejscem, jutro rano wyruszam na trzydniowy trekking do jeziora Inle.
Szybko idziemy wiec spac, w jednym z gorszych hoteli, w jakich przyszlo mi nocowac... No coz, tyle atrakcji za 3dolary...
Autobus Bagan-Kalaw 12tys
Golden Lily GH- 3usd pokoj z lazienka na korytarzu ( z lazienki lepiej nie korzytac)
Curry i StarCola 1800k
Trekking 3dni zarezerwowany w Golden Lily 32tys k