Slusznie miasto to jest polecane przez wszystkie przewodniki i podrozujacych. Juz w ciagu dnia wyglada pieknie, z malymi uliczkami,
ktore sa zamkniete dla ruchu. Ale prawdziwe piekno Hoi An widac po zmroku, gdy rozpalane sa tysiace kolorowych lampionow zawieszonych praktycznie przed kazdym wejsciem, na kazdym drzewie, moscie, plocie. Miasto zamienia sie wtedy jakby w filmowa scenerie i mozna spacerowac po nim godzinami.
A gdy spacerow ma sie juz dosc- mozna pojechac rowerem na plaze, przejezdzajac przez soczystozielone pola ryzowe. Plaza jest bardzo przyjemna, zacieniona palmami i dosc pusta.
Hoi An to tez stolica kulinarna centralnego Wietnamu (kuchnia polnocy, centrum i poludnia dosc sie rozni). Jest tu kilka bardzo dobrych restauracji, a dla niskobudzetowych podroznikow, takich jak ja- polecam targ z przepysznymi crispy pancakes y bananowymi nalesnikami.
Tutaj tez jest PELNO szkol gotowania. Kursy ma prawie kazda restauracja, ja rozwniez zapisalam sie na kurs w Morning Glory. Wiec zamiast souvenirow przywioze obietnice dobrego (mam nadzieje) obiadu