Pozytywnymi informacjami muszę się z Wami podzielić! Już kolejne paczki są w drodze do dzieci, z czego się niezmiernie cieszę i dziękuję! Planszóweczka.pl organizuje zbiórkę w Miodosytni, przyjaciele wyczekują w długich kolejkach na poczcie, a czytelnicy tego bloga proszą o adres, bo też chcą coś wysłać- niesamowite!
Byłam wczoraj w Phnom Penh, wpaść do sklepu po jakieś słodycze. Cóż za wrażenie robi na mnie to miasto- stragany, motocykle, ogólny chaos, w którym jednak każdy się odnajduje. Uwielbiam ten gwar! Wyobrażacie sobie, że oni naprawdę potrafią jechać pod prąd, w centrum miasta, w wielkim ruchu, na siłę. Bo w sumie to logiczne, jeśli wyjeżdżam z uliczki i zaraz i tak będę skręcać w następną po tej samej stronie, to po co dwa razy przejeżdżać na drugą stronę? To jest ruch bezkolizyjny. I choć brzmi to śmiesznie, to rzeczywiście kolizji nie widziałam. Co najwyżej małe otarcia, które przecież mogą się zdarzyć, gdy na 2 pasach ustawiają się cztery rzędy samochodów i motocykli. A do tego stragany z jedzeniem no i piesi- ostatni w hierarchii ulicznej.
Ale prawdziwsze odczucia co do Phnom Penh opiszę w przyszłym roku. Weekend sylwestrowy właśnie tam zamierzam spędzić i już zacieram ręce na wszystkie smakołyki, których spróbuje!
Czy ktoś poleca niedrogi hotel w centrum?
Te części miasta, które do tej pory widziałam, to głównie mieszanka wszystkich stylów, budowanie raczej bez planowania. Kontrasty kolorów i materiałów. Do tego jest okres przedświąteczny, a ponieważ mieszka tu wielu obcokrajowców- dla nich przygotowane są również dekoracje- kolorowe, mrugające i bardzo kiczowate.
Dla ciekawych- link do najnowszej konstrukcji, która właśnie jest budowana w centrum miasta. http://www.arup.com/Projects/Vattanac_Tower_Phnom_Penh.aspx#!
A święta? Spędzę w naszej wiosce. W piątek mamy kolację wigilijną, a w niedzielę jedziemy do kina! Dzisiaj przyjechał do nas właściciel kina z Phnom Penh, rozdawał dzieciom cukierki i zaprosił na niedzielny film o 9 rano!
To będzie coś oryginalnego!