Geoblog.pl    PaulaDziasko    Podróże    Podróż i wolontariat w Azji    Gotowanie dla 200 osób (mało praktycznych wskazówek dla innych podróżników)
Zwiń mapę
2011
21
gru

Gotowanie dla 200 osób (mało praktycznych wskazówek dla innych podróżników)

 
Kambodża
Kambodża, Phnom Penh
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10985 km
 
Wiecie jak wygląda mój dzień? Wstaję o 5 (!) rano, budzi mnie głośna muzyka- wtedy jest gimnastyka, niestety niedaleko mojego okna. Repertuar już znam na pamięć, pierwsza piosenka i moje czarne myśli, jeszcze ciemno, czemu, czemu? No cóż, ktoś musi przypilnować, żeby słońce wstało!

Słońce wstaje koło 5.30, ale wtedy to my już jesteśmy wygimnastykowani i prawie gotowi do śniadania! Może nie zawsze JESTEŚMY, ale na pewno dzieciaki SĄ, bo ja czasem sobie robie wolne.



6.35 odjeżdża autobus do szkoły, a ja zaczynam pierwszą lekcję angielskiego. O 7.30 jestem już po i mam czas na inne zadania. Czasami to są lekcje rysunku, czasami sprzątanie, porządkowanie biblioteki, przygotowanie do zajęć. A od dzisiaj również pomoc w kuchni.



Bo z paniami kucharkami to jest tak. Od dawna chciałam, żeby mnie polubiły, żeby coś pokazały, opowiedziały, ale one okazały się raczej mało przystępne. Więc kręciłam się tam w koło, chwaliłam, że smaczne (czasami trochę kłamałam) -one nic. Nauczyłam się miłych słówek po khmersku, uśmiechałam -one nic. Zaczęłam nawet jeść chilli- (obcokrajowiec, co lubi ich ostre czerwone chilli to raczej rzadkość)- one nic. Bez uśmiechu, bez chęci porozmawiania, wydzielały tylko miski ryżu.



Kurcze, dziś więc weszłam trochę na siłę w to ich królestwo Wykorzystałam, że był ktoś mówiący po angielsku –zapytaj, czy mogę pomóc- i dostałam czosnek do obierania. To już coś- już kucałam z nimi w jednym kole, to chyba jakaś akceptacja! A ile to czosnku trzeba obrać, dla prawie 200 osób! (100 dzieciaków w ośrodku, 35 pracowników i obiad dla 50 dzieci z wioski obok- dowożony do szkoły)



Cała kuchnia urządzona jest na dworze, pod dachem. Gotuje się w wielkich garach na węglu drzewnym- jest to bardzo popularna ‘kuchenka’ w całej Kambodży. Kroić ,siekać ,obierać panie bardzo lubią na ziemi, siedząc na takich malutkich drewnianych taboretach. W przypadku mojego wzrostu- bardzo niewygodna sprawa. Operują wielkimi nożami, czy wręcz tasakami, zwinnie, to trzeba im przyznać. Do kuchni każdy może wejść, pokręcić się, podgryźć przypalonego ryżu. Dzieci małe i duże, psy, koty…



Dziesięcioletnia dziewczynka też akurat pomagała przy krojeniu (po czosnku nadeszły ogórki), ale tutaj tasak już nie był tak zwinnie operowany, a ponieważ współdzieliłyśmy deskę, to musiałam bardzo uważać, bo widać, że tasak jej ciążył.



Niestety, moja kolejna lekcja nauki komputera zaraz się zaczynała, więc musiałam grzecznie podziękować i nie mogłam podglądać całego procesu gotowania. Fajne to było, obiecałam, że jutro wrócę, niech już ostrzą noże!



A teraz siedzę na werandzie, jest wieczór, cykady mi przygrywają, jem pysznego ananasa i myślę, że dobrze mi tu. Te przyjemności potrafią mi sprawić dużo radości. A wtedy wiem, że tą radość potrafię przekazywać dalej. I to się liczy!



Życzę Wam też takiej chwili spokoju w tym świątecznym tygodniu!

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2011-12-21 16:04
Twoja radość jest pokazana na przepięknych zdjęciach . Trudne masz zadania lecz jak wiele doświadczeń . Podziwiam i pozdrawiam !
 
 
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 65 wpisów65 125 komentarzy125 266 zdjęć266 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
23.11.2011 - 22.11.2012