Geoblog.pl    PaulaDziasko    Podróże    Podróż i wolontariat w Azji    O kawie i całowaniu
Zwiń mapę
2011
18
gru

O kawie i całowaniu

 
Kambodża
Kambodża, Phnom Penh
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10985 km
 
O całowaniu, ale nie przy kawie. To będą dwa zupełnie różne wątki ;)

Rozmawiałam ostatnio z ochroniarzem, który ma na imię Ret. Mówi dobrze po angielsku i wykorzystuje każdą możliwość, żeby porozmawiać i poćwiczyc. To zresztą dość charakterystyczne tutaj- nie tylko dzieci, ale także wszyscy pracownicy chcą się uczyć, dopytują, zagadują. Wszyscy też się opiekują dzieciakami, czy to kierowca, czy ochroniarz, widać, że tworzą taką wielką rodzinę. Oczywiście, jak to w pracy bywa, niektórzy się stąd wyprowadzają, zakładają własne interesy, szukają innej pracy, ale widać, że Ci, którzy pracują tu dłużej są bardzo związani z dzieciakami. W koncu zastępują im najbliższą rodzinę, a często sami swojej jeszcze nie założyli. I z takich właśnie rozmów z Retem przeszliśmy na temat witania się- on pokazał mi, że jest 5 różnych możliwości powitania w Kambodzy, a różnią się tylko wysokością podnoszenia rąk (jak w Tajladnii gest wai). Im wyżej podniesione złożone dłonie, tym większy szacunek do drugiej osoby. (stwierdzenie to można oczywiście odwrócić- im niżej dlonie, tym bardziej mam cie w ....- ale to tylko moje dziwne poczucie humoru i bardzo dalekie, od khmerskiego poczucia)

Ret nieśmiałym głosem mówi- mogę Cię o coś zapytać- no jasne- co to znaczy, że w Europie na powitanie się całujecie? Jego nieśmialosc przy tym pytaniu tak mnie rozszmieszyła! haha, zaczelam mu tlumaczyc, ze to zalezy z kim się witasz, ze zależy w jakim kraju, a on już trochę pewniej dopytywal sie, ze ile razy, ze jak to i ze to w Kambodzy w życiu by nie przeszlo. - A co to znaczy?- i pokazał mi 'miśka' ah, ile mnie to pracy kosztowało, zeby pogrupować rodzaje pozdrowien w Europie i jakoś mu to racjonalnie streścic! A ile śmiechu! Przy okazji porozmawialiśmy, jak wygladaja tutaj sprawy damsko meskie. Nie ma mowy, żeby dziewczyny same chodzily do klubów, czy nawet na spacer z chlopakiem, ktorego nie znają. Wszytko jest długim procesem namawiania, pozwoleń rodziców itd. Cieżka sprawa.

A okazywanie sobie publiczne uczuć tez nie wchodzi w grę, jedynie dopuszczalne jest całownia żony w czoło. Ret twierdzi, że Khmerzy wcale sie nie całują w usta, ale on jeszcze nie ma żony, więc może nie wie?



Miało być o kawie- do dnia wyjazdu, a od dnia posiadania ekspresu, kawa jest jednymm z moich ulubionych napojów, a od dawna już (niestety) nie smakowanym. Więc jaka była moja radość, gdy wczoraj jedna z opiekunek zabrała mnie na targ, pokazała gdzie kupić pieczone banany (dobre, ale bez szaleństwa, więc nie będę sie rozpisywać) i gdzie kupić KAWĘ! Zanim zdązyłam coś powiedzieć, Pan juz lał do woreczka gęste mleko, zalał kawą i lodem kruszonym. Ten lód mnie zmartwił, ale jak już zamówiona, to przecież nie odmówię. Kawa i banany kosztowały mnie 2500rieli, czyli 0,6 dolara a ile radości! Jakie wrażenia- Pycha. Lód niepotrzebny, a już na pewno nie w takiej ilości, mleko bardzo słodkie, ale aromat kawy przepyszny. Zdecydowanie godna polecenia, mysle, że można zamówić ją w odmianie bez lodu, to będzie takie małe i słodkie espresso. Pycha....

Ponizej zdjecie, choc chyba mój opis lepiej działa na wyobraźnię;)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
bezdomny scout
bezdomny scout - 2011-12-19 19:02
Mam nadzieje ze masz odpowiedni zapas nifuroksazydu ? Po napojach i lodem mialem tam taki fuzel ze myslalem juz o spotkaniu z przodkami. A kawe naprawde maja dobra. Pozdrawiam.
 
PaulaDziasko
PaulaDziasko - 2011-12-20 02:07
Nie mam, ale jeśli to miało być ostrzeżenie, to zadziałało, dzięki
 
 
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 65 wpisów65 125 komentarzy125 266 zdjęć266 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
23.11.2011 - 22.11.2012