Do Hong Kongu przyjechalam na trzy dni- dzis konczy sie drugi.
Spodziewalam sie miasta z drapaczami chmur- zobaczylam miasto z drapaczami chmur, ale do tego (i to mnie zaskoczylo) pelno tu parkow, zieleni, natury. Hong Kong jest swietnie zorganizowany, wszedzie wygodnie poruszam sie metrem. Jest czysto, ladnie, a 'wielki brat' czuwa nad kazdym ruchem- pada desz- natychmiast pojawiaja sie tabliczki o sliskiej podlodze, jedziesz ruchomymi schodami- pani z megafonu prosi, zebys uwazal na palce u nog i trzymal sie poreczy, przechodzisz przez ulice- znaki na ziemi kaza ci patrzec na lewo.
Zwiedzilam wczoraj okolice Mong Kok- ulicy skelpow z elektronika- stamtad przeszlam do wybrzeza- ulicy gwiazd, skad o 20.00 ogladalam pokaz laserow na drapaczach chmur na przeciwleglym brzegu. Pokaz nie byl az tak ciekawy, pewnie dlatego, ze sam widok drapaczy jest niesamowity. Spedzilam tam prawie godzine gapiac sie na te wszystkie swiatla i czulam sie jak mala dziewczynka w swiecie gigantow. Podoba mi sie tu, choc pewnie nie na dlugo, po kilku dniach mysle, ze mialabym juz dosc tego szalenstwa.
Tak sie naswietlilam, ze trudno mi bylo zasnac...
Dzisiaj zwiedzilam posag wielkiego buddy- WIELKIEGO buddy- to najwiekszy posag buddy z brazu w Azji- robi ogromne wrazenie. Posag znajduje sie na jednej z wysp- dojechac do niego trzeba kolejka linowa- prawie jak na nartach. Z ta mala roznica, ze prawie cala droge jechalismy w chmurach, a widocznosc wynosila 3metry...
Pozniej do buddy idzie sie stromymi schodami i nagle, z mgly wylania sie powoli jego reka i zarys calej sylwetki. Budda dzisiaj tez mial glowe w chmurach, pewnie dlatego, ze zblizaja sie jego urodziny...
Informacje praktyczne:
Tak, HK jest drogi. Hotel nie kosztuje 3 dolarow, kosztuje 30, ale ceny jedzenia sa do przezycia
Karta octopus- praktyczna do placenia za metro- kosztuje 150HKD, ale 100 jest do uzycia (przejazdy z ta karta sa tansze). Z granicy do hotelu zjadlo mi prawie polowe pieniedzy....