Przeczucia co do tego miasta były pozytywne. I nawet siedząc w niewygodnym mini autobusie czułam, że tu mi się spodoba. Chłodniejsze powietrze, gdy zaczęliśmy się wspinać w góry, wdzierające się do autobusiku było miłą odmianą po ostatnich upałach.
Pierwszy dzień Dalat zwiedziłam oczywiście na piechotę. Wybierając drogi raz w górę raz w dół znalazłam kilka ciekawych miejsc. Czyli piekarnię, cukiernię i ‘flower park’- zbiór kiczu w jednym miejscu. Są strzyżone krzewy, wielkie zwierzęta ze sztucznych kwiatów chowane w trawie i (oczywiście) romantyczne łabędzie- rowery wodne.
Drugi dzień mieliśmy zwiedzać motocyklem, w pobliżu dużo jest wodospadów i jezior, ale zmieniliśmy plany i znowu długi spacer wymęczył nas kompletnie. Siły jednak dodaje pyszna kawa, dobre ciastka i niesamowity shake awokado. Tak, jedzenie jest tu smaczne. Do tego Dalat znane jest z dżemu truskawkowego- ze świeżą bagietką i ciepłą kawą- to najlepsze śniadanie jakie do tej pory jadłam.
To bardzo europejskie miasto, ale po długich podróżach, chyba czasami trzeba móc się poczuć jak w domu.
Dalat to świetne miejsce do wycieczek trekingowych, spływów kajakowych- jest tu dużo firm, które tym się zajmują
Znani są Easy Riders- mówiący dobrze po angielsku przewodnicy na motocyklach, którzy zabierają na wycieczki jedno lub kilku dniowe, pokazując życie i ciekawe miejsca w całej okolicy. Nie są tani (1dzień około 20usd) ale podobno warto.
Trzeba tylko dobrze poszukać, powstało wiele firm podszywających się pod logo Easy Riders
A co robiłam dziś? Odnalazłam swój nowy sport- canoying, czyli brodzenie w wodzie i chodzenie po wodospadach... Świetne przeżycie, i do tego pozwala się zmierzyć ze strachem. To był piękny dzień spędzony w pobliskich lasach, idealna pogoda i dużo adrenaliny. Wszystko opierało się na zaufaniu przewodnikowi, bo jak lina kończy się 4metry przed lustrem wody i on mówi skacz, to cóż, nie ma odwrotu! Ale było warto!
Może zdjęcia przybliżą Wam trochę mojego „bohaterstwa”
A jutro ranna pobudka i autobus do stolicy kawy- 200km w 6 godzin, trzymajcie kciuki, żeby autobus się nie popsuł, proszę…