Geoblog.pl    PaulaDziasko    Podróże    Podróż i wolontariat w Azji    Kambodżańskie obyczaje
Zwiń mapę
2012
18
lut

Kambodżańskie obyczaje

 
Kambodża
Kambodża, phnom penh
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11006 km
 
Obiecuję i obiecuję, że napiszę o zachowaniach i nawykach, które zaobserwowałam wśród Khmerów. I coraz trudniej mi pisać o czymś, czego doświadczam codziennie, bo powoli mało rzeczy już mnie dziwi- stają się dla mnie normalnością

Zacznę więc od ogółu- do szczegółu
Mieszkańcy Kambodży to ludzie spokojni, uśmiechnięci, żyjący raczej powoli, według swoich zasad. Chętni poznawania innych kultur (zwłaszcza, młode pokolenia), jako że sami często nie mają możliwości podróżowania i własnej oceny. Są kontaktowi, choć nienachalni. Pomocni, nawet jeśli nie znają odpowiedzi. Szanują rodzinę i tradycję. W rodzinie zakładają biznesy- często małe sklepiki na parterach domów. Każdy czymś się zajmuje, otwiera swój mini biznes, sprzedaje, naprawia, skupuje. Jeśli nie ma ruchu- wypoczywa w hamaku pilnując swojego zakładu. Śpiący sprzedawcy na targu, to widok codzienny w godzinach popołudniowych. Khmerowie dzień zaczynają wcześnie i kończą również wcześnie, wykorzystując w pełni godziny słoneczne. Pracują raczej powoli, tak, żeby zostawić sobie jakieś zadania na następne dni.
Średnia pensja szwaczki pracującej 8h/5dni wynosi około 70 USD/ miesiąc.

‘tak- które znaczy nie’
To jedna z najtrudniejszych do zrozumienia zagadek-ktoś mówiący ‘tak-tak’, wcale nie koniecznie się z nami zgadza. Chodzi o zachowanie twarzy- nie można przyznać, że czegoś się nie wie. I to dotyczy każdego- pana Tuk Tuka, zapytanego o jakieś miejsce jak i dyrektora dużej firmy. Trzeba po prostu umieć wyczytać z gestów (a to jest łatwe), czy jesteśmy zrozumiani. Jeśli nie, też się pouśmiechać, ale nie robić sobie nadziei, że jest inaczej.
Mieszkańcy Kambodźy nie lubią być krytykowani, wręcz obrażają się, gdy wytknie im się błąd lub powie, że coś zrobili nie tak i będą oczekiwali przeprosin. Trzeba wiedzieć, jak z nimi rozmawiać, mówiąc ‘zrobiłes dobrze, ale cos trzeba poprawic’, niż- ‘popraw, bo to jest źle zrobione’
System pracy Khmerów znacznie odbiega on naszych ośmiogodzinnych standardów. Raczej pracuje się spokojnie, bez większej presji. Jeśli czegoś nie udało się zrobić dziś- zrobi się jutro. Jeśli o coś prosimy, czasami trzeba się przypomnieć kilkakrotnie, żeby zostało to wykonane.

„Życie w przysiadzie”
Khmerowie prowadzą życie publiczne-tak nazwałam sobie ten fenomen otwartych domów i znikomej prywatności. Na ziemi wykonują pawie wszystkie czynności dnia, zaczynając od jedzenia a kończąc na pisaniu, czytaniu i spaniu. Zycie często toczy się przed domem, na niewysokich drewnianych łóżko-stołach, na których siedzi się po turecku. Oprócz tego można siedzieć na podłodze- lub gdy jest brudna (brak kafelek, lub miejsce, gdzie wszyscy chodzą w butach) na mini stołkach drewnianych, wysokich na może 10cm.
Przed wejściem do domu, a często nawet sklepu (bo sklepy na targach często są we wnętrzu prywatnymi domami) zawsze należy zdjąć buty. Ponieważ japonki są tu noszone chyba przez 90% populacji, zdjęcie butów nie zajmuje tyle czasu, co zdjęcie kozaków w korytarzu mieszkania w Polsce.

Wiara w duchy
Khmerowie wierzą, że świat zamieszkiwany jest przez duchy. Każdy przedmiot może mieć swojego- drzewo, góra, jezioro. Gdy widzą małe dziecko- raczej zamiast powiedzieć, jaki piękny bobas powiedzą jaka mała brzydulka- w obawie, że to co ładne, może być przez ducha zabrane. Wierzą, że jaszczurka geko, która nie ‘mówi’ (normalnie te maleństwa wydają z siebie głośny odgłos), a mieszka w domu, przynosi pecha.
Mieliśmy tutaj sytuację, gdzie nikt nie chciał wejść do biur- nasz balkon znajduje się nad nimi, a w związku z wielkim praniem, suszyliśmy ciuchy na balustradach. Khmerowie wierzą, że przejście pod praniem, lub nawet pustym sznurkiem oznacza pecha i chodzili na około, aby pecha ominąć z daleka.

Brak wyobraźni
I nie będę tu pisać o kierowaniem samochodu, choć tytuł pasuje.
Chodzi o wyobraźnię, abstrakcję, której Khmerowie nie pojmują. Ostatnio na angielskim poprosiłam o napisanie kilku zdań o osobie- podałam imię, kraj, zawód- nikt nie rozumiał, o co mi chodzi. Gdy podałam swoje dane-Paula- Poland- Teacher- bez problemu każdy rozwiązał zadanie. Nie wiem, czy wynika to również z tego- dzieciaki nie lubią rysować tematów, które nie są standardowe- mój dom, moja szkoła- chyba, że dostaną książkę, z której mogą kopiować- wtedy są zachwycone. Czasami ciężko jest dogadać się językiem gestów, mimo, że dla nas, wydaje się oczywiste, co pokazujemy.
I tu uwaga dla tych, którzy często komentują, jak mało inteligentni są tuk tukowcy, którzy mimo, że patrzą na mapę, nie rozumieją. Nazwy ulic na mapach w przewodnikach najczęściej napisane są alfabetem łacińskim, a nie w języku Khmerów. A oni często nienajlepiej potrafią czytać po khmersku, co dopiero po angielsku, nie osądzajmy więc pochopnie.

Taka garstka obserwacji- bardzo osobista, bo przecież nie można opisać całego narodu na podstawie kilku poznanych osób. Życzę innym podróżnikom, aby i ich Kambodża nagrodziła takimi wspaniałymi osobami, jakie ja poznałam tutaj.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
agacior
agacior - 2012-02-22 22:05
bardzo ciekawy wpis:)
 
BoRa
BoRa - 2012-02-24 18:54
Paulo, bardzo dziękuję za ten wpis. Nie ukrywam, że bardzo czekałam na Twoje obserwacje.Właśnie osoba spędzająca wiele czasu z mieszkańcami, którzy nie są jeszcze "zepsuci" najazdami turystycznych grup mogą wyłapywać smaczki regionalnych zachowań. Jedne są jakby zrozumiałe inne zupełnie dla nas obce, ale wszystkie jakże ciekawe. Jeśli znajdziesz czas to proszę o jeszcze.
 
 
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 65 wpisów65 125 komentarzy125 266 zdjęć266 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
23.11.2011 - 22.11.2012